niedziela, 22 października 2017

"Złotowidząca. Ucieczka" - Rae Carson│RECENZJA

Tytuł: Złotowidząca. Ucieczka
Tytuł oryginału: Walk on Earth a Stranger
Autor: Rae Carson
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania:  24 maj 2017
Liczba stron: 384

Leah Westfall prowadzi dosyć zagmatwane jak na nastolatkę życie. Otóż ojciec dziewczyny poważnie choruje. Tak więc oto jej przypada rola polowania, jak i prowadzenia gospodarstwa. Jednak przeważnie nic jej nie brakuje. Ma kochających rodziców, dach nad głową, najlepszego przyjaciela oraz wiernego konia, posiada również dar. Dziewczyna potrafi wyczuwać złoto. Jest w stanie wyczuć nawet drobny złoty pył na ubraniu. Lee oraz jej rodzina skrywają swoją tajemnicę przed całym światem, co jednak jeśli to właśnie rodzina obróci się przeciwko niej? Gdy Leah wraca ze szkoły i w domu odnajduje postrzelonych rodziców, postanawia uciec do Kalifornii, gdzie całkiem niedawno odkryto złoto.
Czy Lee uda się przetrwać podróż?
Jakie przeszkody napotka na drodze?
Zaczynając czytać tę książkę, patrzyłam na nią dosyć sceptycznie, główna bohaterka mnie irytowała, a styl autorki wydał mi się prostacki. Coś jednak ciągnęło mnie do tej powieści. Podczas obiadu, oglądania ulubionego serialu lub przeglądania strony głównej Instagrama, ciągle w głowie krążyła mi myśl – co stanie się dalej? Więc, gdy tylko miałam czas, z wielką chęcią siadałam i czytałam. A tym dalej zagłębiałam się w historie Lee, tym bardziej byłam ciekawa co stanie się dalej, coraz bardziej darzyłam sympatią główną bohaterkę, a styl autorki zaczął być mi obojętny.

Jak sam tytuł wskazuję, książka opowiada o złotowidzącej dziewczynie – Leah na, którą najbliżsi wołają Lee. Jest bardzo pracowita i pomocna. Poluje, dzięki czemu celnie strzela, niestety przez to staje się miastową chłopczycą. Bardzo kocha swoich rodziców, zwłaszcza ojca, dlatego poświęca się dla nich i stara się nimi opiekować jak najlepiej. Jak wcześniej wspominałam, Lee na samym początku niesamowicie mnie irytowała. Zgrywała bohaterkę i momentami kompletnie nie byłam w stanie jej zrozumieć, jednak zagłębiając się w jej historie, zaczęłam darzyć ją sympatią. Zaczęłam trzymać za nią kciuki, a podczas gdy na drodze pojawiało się niebezpieczeństwo, śledziłam zdarzenia z zapartym tchem.
Jednej rzeczy pani Carson nie mogę zarzucić. Książka nie potrafi zanudzić! Złotowidząca wciągnęła mnie już od pierwszych stron, doceniałam każdy zwrot akcji, jak i każdą chwilę odetchnienia od nich. Po prostu coś cudownego! Pierwszy raz w życiu, jestem w stanie zgodzić się z blurbem napisanym przez autora na tyle okładki. „Nie spałam do rana, czytając tę książkę. Jest intensywna i niepowtarzalna. Zdecydowania polecam. – Veronica Roth”. W dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach zgadzam się z autorką. Może i nocki nie zaliczyłam, bo niestety na takie luksusy pozwolić sobie nie mogę, ale powtórzę to jeszcze raz – książka niesamowicie wciąga.

Tej pozycji brakowało jedynie trochę lepszego stylu. Wydał mi się on zbyt prosty, szczególnie na początku, zbyt krótkie zdania i zbyt proste słownictwo, jednak i znów tym razem nastąpiła znaczna poprawa, choć niezbyt zadowalająca. Na szczęście wszystko nadrabia akcja, dzięki której styl Rae nie rzuca nam się w oczy.
Czy polecam? Zdecydowanie! Pozycja ta według mnie zasługuje na trochę większą uwagę niż ma. Nie mogę się już doczekać, aż sięgnę po kolejną część, która premierę miała 18 października.
Moja ocena 4/5
★★★

Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję wydawnictwu Jaguar :)



Czytaj dalej

niedziela, 15 października 2017

"Obca" - Diana Gabaldon │RECENZJA

Tytuł: Obca
Tytuł oryginału: Outlander
Autor: Diana Gabaldon
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 10 styczeń 2010
Liczba stron: 709

Claire Randall jest pielęgniarką pracującą w szpitalu polowym. Gdy wojna dobiega końca, postanawia z mężem wypocząć w pięknej jak i tajemniczej Szkocji. Podczas gdy jej mąż – Historyk, studiuje drzewo genealogiczne własnej rodziny, Claire wybiera się na spacer, w którym poszukuje różne zioła lecznicze. Gdy wczesnym rankiem natrafia na czarownice stojące przy kamiennym kręgu, Claire przygląda się im z zaciekawieniem, a po ich odejściu podchodzi do kręgu. Gdy dotyka szczelinę w głazie, nagle przenosi się do roku 1745. Trafiając w świat pełen niebezpieczeństw, losy Claire oraz Jamiego – młodego Szkota, nieoczekiwanie się splatają.

Już na wstępie mówię, że zakochałam się w tej książce! To, co stworzyła Diana Gabaldon jest niesamowite. Jednak zacznijmy od początku. Jednym z największych atutów tej książki są bohaterowie. Postacie są świetnie skonstruowane, nie są one wszystkie idealne i właśnie o to chodzi, one są realne, popełniają błędy, mają swoje wady i zalety. Przykładowo Jamie jest odważny, ale i cholernie uparty, za to Claire jest mądra, jednak nie zawsze dokonuje słusznych wyborów. Uwielbiam tą dwójkę, choć momentami miałam ochotę ich mocno zdzielić po głowie.

Obca to prawdziwy emocjonalny rollercoaster. Wybuchałam śmiechem, denerwowałam się, płakałam ze złości, bałam się o bohaterów, czułam się zażenowana… Można by wymieniać i wymieniać. Strach mi było czytać tę książkę w miejscu publicznym, otóż wyobraźcie sobie, że nagle wybucham śmiechem albo wręcz przeciwnie – płaczem.
 
Akcji tutaj również nie brakuje. Nawet spokojne momenty jak spacer po zamku, czy przejażdżka do przyjaciółki mogą się zamienić w niespodziewany zwrot akcji. Za to ostanie sto stron książki, kończą się dosyć spokojnie, choć nadal coś się dzieje i nadal obawiamy się o losy głównych bohaterów, nie jesteśmy trzymani w napięciu jak przy większości podobnych tytułów.

Więc jeśli jeszcze się zastanawiacie czy warto poświęcić czas dla takiej cegły, to ja odpowiadam – tak, tak i jeszcze raz tak! Czytałam ten tytuł miesiąc, bo nie oszukujmy się, taka książka podczas roku szkolnego to nie lada wyzwanie, jednak nie żałuje ani minuty spędzonej przy niej. Teraz zastanawiam się tylko skąd ja wezmę pieniądze na kolejne siedem tomów haha.
Moja ocena: 5/5
★★★
Czytaj dalej

sobota, 7 października 2017

"Prawo Mojżesza" - Amy Harmon │RECENZJA

Tytuł: Prawo Mojżesza
Tytuł oryginału: The Law of Moses
Autor: Amy Harmon
Wydawnictwo: Editio Red
Data wydania: 31 sierpień 2016
Liczba stron: 360

Mojżesz zawsze był ciężarem dla swojej rodziny. Miał zaledwie kilka godzin, gdy odnaleziono go w koszu na pranie w pralni Quick Wash. Jego matka została odnaleziona parę dni później, martwa na skutek przedawkowania kokainy. Dziecko dorastało z dnia na dzień przerzucane z domu na dom, przyjmowane i odsyłane przez różnych krewnych. Gdy pewnego dnia pomimo sprzeciwu rodziny, jego prababcia – Gigi postanawia przyjąć go do siebie, Mojżesz poznaję Georgie – dziewczynę z sąsiedztwa. Między nimi zaczyna rodzić się uczucie, na który chłopak nie może sobie pozwolić. Jakby tego było mało, Mojżesz widzi coś, czego widzieć nie powinien – zmarłych.


Nie jesteśmy w stanie uciec od nas samych, Tag. Tu, tam, na drugim końcu świata czy w psychiatryku w Salt Lake City ja jestem Mojżeszem, a ty Tagiem. I to nigdy się nie zmieni. Więc albo rozwiążemy swoje problemy tu, albo tam. Ale i tak będziemy musieli je rozwiązać. Śmierć tego nie zmieni.

Po nieudanym miesiącu, jakim był wrzesień, ta książka była dla mnie miłą odskocznią. Sięgając po nią, nie spodziewałam się, że ta powieść tak bardzo mi się spodoba. Książka zaczyna się w momencie, gdy Georgia opowiada nam o dzieciństwie Mojżesza. Już wtedy zaczęłam nabierać sympatii do tej dwójki. Georgia – przesłodka, pełna marzeń optymistka oraz Mojżesz – samotny, skrzywdzony przez los pesymista. Ogromnie się do nich przywiązałam.

Do tego urokliwy styl autorki, który mnie niesamowicie urzekł. Podczas czytania miałam skryte wrażenie, że sama Georgia opowiada mi tę przepiękną historię, zwłaszcza na początku. Szkoda tylko, że w pierwszej połowie akcja przebiegała zbyt szybko. Na szczęście dalej było już tylko dobrze.


Boisz się prawdy, Georgio. A ludzie, którzy boją się prawdy, nigdy jej nie odkrywają.

Chciałabym jeszcze tylko dodać, iż książka ta to nie tylko romans. W wątek miłosny został wpleciony również wątek kryminalny, który co prawda jest bardziej tłem, a w całej okazałości możemy go dostrzec dopiero przy ostatnich stu stronach. Książka porusza również tematy takie jak narkotyki czy kolor skóry. Jednak nie przejmujcie się tym, bowiem pozycja ta nie staje się przez to chaotyczna ani pełna zamętu, za to czyta się ją z zapartym tchem.



-Pięć plusów to właśnie tego typu gra. W szukanie piękna w zwykłych rzeczach. Jedyną regułą jest wdzięczność.

Prawo Mojżesza Amy Harmon zachwycił mnie stylem pisania, bohaterami oraz wątkami, które autorka wplotła bardzo naturalnie. Jednej rzeczy mogę was zapewnić, to nie jest kolejny romans, w którym bohaterowie muszą się zmagać z przeszłością, tym razem przeszkodą jest śmierć.
Moja ocena 4,5/5
★★★★,5
Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję:




Czytaj dalej

poniedziałek, 2 października 2017

Podsumowanie sierpnia i września ♥

Cześć! Dzisiaj przychodzę do was z podsumowaniem miesiąca, a raczej miesięcy  :D Ponieważ  poprzednio go nie było, postanowiłam połączyć oba podsumowania w jedno. W sierpniu udało
Czytaj dalej