Co sądzę o "Kronikach Ocalałych"?│RECENZJA książek Mary E. Pearson

Udostępnij ten post


Lia nigdy nie należała do tych księżniczek, które sztywno trzymają się królewskiej etykiety oraz panujących na dworze zasad. Jako dziecko często czuła się niesprawiedliwie traktowana i ograniczana, co tylko wzniecało jej młodzieńczy bunt. To poczucie nie zmienia się wraz z upływem lat. Jako że Lia jest Pierwszą Córką domu Morrighanów, a jej kraj potrzebuję naprawić układy z pobliskim królestwem, w celu zapewnienia sojuszu politycznego zmuszona jest wyjść za mąż za kogoś, kogo nie kocha. Nie mogąc żyć ze świadomością, iż całe życie będzie musiała spędzić w obcym kraju, wraz z obcym człowiekiem i wśród ludzi, narzucających jej kolejne zasady, których powinna przestrzegać, postanawia uciec wraz ze swoją najlepszą przyjaciółką do pewnego rybackiego miasteczka.

Tymczasem informacja o ucieczce księżniczki się rozchodzi, a szukać zaczynają jej dwaj młodzieńcy. Opuszczony przy ołtarzu książę oraz zabójca wysłany przez wrogie królestwo.



Muszę przyznać, że bardzo polubiłam główną bohaterkę. Jest to twarda dziewczyna, która chcę sama decydować o własnym losie i szczęściu. Przede wszystkim jednak chciałaby się zakochać, zaznać szczerego i prawdziwego uczucia, a nie tego wymuszonego okolicznościami aranżowanego małżeństwa. Głównie to przyczyniło się do jej ucieczki. Zdarzały się jednak chwile, gdy w jej myślach pojawiały się chwile zwątpienia i poczucia obowiązku wobec rodziny i własnego narodu, przez co wycofywała się ze swoich zamiarów, z większym skutkiem lub mniejszym.

„Fałszywy Pocałunek” podobał mi się, jednak nie zachwycił mnie, tak jak pragnęłam. Ten „jakże wielki plotwist”, jaki miał się pojawić i zwalić mnie z nóg, po części przewidziałam. Nie zabrakło również schematów. Mimo tych drobnych wad książka posiada również zalety, takie jak uprzednio wymieniona bohaterka, czy królestwa posiadające ciekawe historie własnego powstania.

Uważam, że drugi tom jest o wiele ciekawszy, rozwinięty i dojrzalszy od poprzedniego. Akcja nabiera tempa, życie bohaterów wisi na włosku, a do grona postaci dołączają nowe interesujące charaktery. „Zdradzieckie Serce” natychmiast wciągnęło mnie w wir akcji, dlatego też pochłonęłam tę część stosunkowo szybko.

Podczas lektury miałam wrażenie, że do tych książek idealnie pasowałaby mapa. Stale przewijające się nazwy królestw, miejscowości i przede wszystkim częste przemieszczanie się bohaterów, wskazywały na to, że byłaby niesamowicie pomocna w zobrazowaniu w głowie świata wykreowanego przez Mary. E. Pearson. Jak się niebawem okazało przeglądając Instagram, przypadkiem odkryłam, iż w oryginale mapa jest. Cóż, szkoda, że w naszym wydaniu jej zabrakło.
Drugi tom w znacznym stopniu wpłynął na to, jak postrzegam tę serię. Gdybym przeczytała tylko pierwszy tom, obawiam się, że uważałabym tę serię za wystarczająco dobrą, acz zwyczajną. Natomiast po przeczytaniu „Zdradzieckiego Serca” odnoszę wrażenie, że byłaby to ocena, aż nazbyt krzywdząca dla tej serii, gdyż po przeczytaniu tej części uważam, że seria ta jest na bardzo dobrym poziomie. Myślę, że „Fałszywy Pocałunek” wypadł blado ze względu na to, że był to wstęp do całkiem dobrej zawiłej historii dla młodzieży.

1 komentarz :