Dwory - czy mi się podobały? Recenzja serii Sary J. Maas

Udostępnij ten post

W dzisiejszej recenzji nie znajdziecie krótkiego opisu wprowadzającego do fabuły książki, gdyż będę opowiadać o całej serii i chciałabym to zrobić bez spoilerów, jak najbardziej się da. To oznacza, że każdy może przeczytać moją jakże skromną opinię. Miłej lektury!
Już we wstępie wspomnę, że pierwszy tom serii - „Dwór Cierni i Róż” nie oczarował mnie tak jak resztę czytelników. Owszem książka sama w sobie podobała mi się, lecz nic poza dobrą i przyjemną w lekturze powieścią w niej nie widziałam. Po części byłam trochę zawiedziona, gdyż po przeczytaniu „Szklanego Tronu” spodziewałam się ogromnego ‘WOW’, do tego dochodziły zachwyty innych, których nie byłam w stanie zrozumieć. Mimo to dałam się nakłonić kilku osobom, bym przeczytała drugi tom, bo jak to mi powiedziano – jest on znacznie lepszy od poprzedniego. Tak też zrobiłam, bo nie należę do osób, które od razu skreślają serie tylko dlatego, że pierwszy tom nie spełnił osobistych oczekiwań.

Jakie było moje zdziwienie, gdy skończyłam czytać „Dwór mgieł i furii”. Gdy zamknęłam książkę w oznace jej zakończenia, byłam już świadoma różnicy występującej między oboma tomami. Zrozumiałam, że te początkowe czterysta stron pierwszej części były tylko wstępem do zawiłej, przepełnionej braterstwem i miłością historii. Polubiłam postacie, które początkowo mnie drażniły. Feyra zaczęła się przemieniać z nieufnej, wiecznie niezadowolonej marnej człeczyny, w sympatyczną, szczęśliwą dziewczynę. Wtedy dotarł do mnie zabieg, jaki zastosowała autorka w pierwszym tomie – Sarah J. Maas chciała najzwyklej w świecie widocznie ukazać to, jak Feyra się zmienia dzięki poznaniu ukochanej osoby.
Z drugiej strony „Dwór mgieł i furii” to też nie jest książka idealna, to samo tyczy się trzeciego tomu „Dworu skrzydeł i zguby”. Książka rozpowszechniana jest jako fantastyka z wątkiem romantycznym w tle, ale według mnie jest zupełnie odwrotnie. Nadchodząca wojna staje się tłem dla ukochanych, którzy chcieliby żyć długo i szczęśliwie, lecz świat jak na złość szykuje im bój, w którym oboje mogą zginąć. Nie twierdze, że przez to książka staje się bezpretensjonalnie zła. Czasem zwyczajnie przeszkadzało mi to, że większość książki to zamartwianie się o uczucia, a wojna, która w tamtej chwili była według mnie znacznie ważniejsza, odchodziła gdzieś na drugi plan. Oczywiście, bohaterowie obawiali się jej i jej skutków, więc starali się szukać rozwiązań. Dlatego bym przymknęła na to oko, gdyby nie pewien fakt związany z trzecim tomem.

Zdziwiło mnie to, że spór trwał tak krótko. Spodziewałam się, że cały trzeci tom będzie przepełniony trudnymi bitwami, podczas gdy tych pojawiło ledwo kilka. A walki wydawałoby się, że nie trwają nawet rok – a miało być tak ciężko. Do tego jest kilka wydarzeń w „Dworze skrzydeł i zguby”, które można było przewidzieć.
Jednak pochwalić autorkę nadal jest za co. Prócz rozwinięcia charakterów postaci, świetnie pokierowała akcją, która nie pozwalała mi się nudzić. Zwłaszcza tyczy się to drugiego tomu. A w książkach tego typu ważnym jest, by akcja nie przynudzała czytelnika. I głównie to zaczęło się odbijać bardziej na plus tej serii. Zaczęłam odczuwać silne emocje, a w głowie zadawałam sobie pytania – czy ten bohater przeżyje? Co będzie z nim dalej? Wyzdrowieje?

Koniec końców okazało się, że polubiłam Dwory, gdyż spędziłam przyjemnie przy nich czas. Książki te pozwoliły mi się oderwać od problemów dnia codziennego oraz zanurzyć się w świecie, gdzie uczucia i silne więzi odgrywają znaczącą rolę. Pokazały mi piękne emocje i przyjaźnie. Jednak jeżeli poszukujecie górnolotnej fantastyki, tu jej nie znajdziecie. Jeżeli już uparliście się na Maas to polecam Wam „Szklany Tron”, którym autorka oczarowała mnie kilka dobrych lat temu, kiedy to o niej jeszcze nie było tak głośno. Natomiast Dwory pozostawiam fanom ‘lekkiej’ fantastyki i romansów, którym myślę, że na pewno ta seria się spodoba.

10 komentarzy :

  1. Uwielbiam książki Maas i chyba będę uwielbiam jej twórczość nie patrząc na to co wydaje. Jestem oczarowana każdą jej książką, jednak aktualnie to seria "Szklanego tronu" robi na mnie większe wrażenie :)

    Pozdrawiam,
    https://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com/2019/01/kirke-madelinemiller-recenzja.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Szklany Tron" jest widocznie lepiej napisany, a świat w książce lepiej zbudowany. Takie mam przynajmniej wrażenia po lekturze obu serii.

      Usuń
  2. Moim zdaniem jest spora dysproporcja w jakości tych tomów. Pierwszy jest przeciętny i też mnie nie porwał, ale ponieważ to Maas, sięgnęłam po drugi, który był świetny. W przypadku trzeciego znowu mam wrażenie, że poziom opada (szczególnie przy zakończeniu), jednak sama w sobie seria jest całkiem satysfakcjonująca i czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Różnice między pierwszym tomem a drugiem odczułam, ale między drugim i trzecim nie za bardzo. Natomiast, tak jak większość czytelników tej serii, uważam że drugi tom jest lepszy.

      Usuń
  3. Strasznie czaję się na tę serię, od dawna mam na nią ochotę. Mam nadzieję, że nawet jeśli tak jak Ciebie mnie pierwsza część nie oczaruje, to nie zniechęcę się do reszty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po prostu nie trzeba oczekiwać nie wiadomo czego i wtedy będziesz zadowolona, a później mile zaskoczona :)

      Usuń
  4. Trzeci tom to dla mnie kpina i to totalna. Ksiązka tak słabo napisana i tak kiepsko rozplanowana, że to po prostu łeb odpada. Maas jak zwykle niekonsekwentna, ale teraz to juz na potęgę po prostu :/
    Pierwsze dwa lubię :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta cała wojna chyba najbardziej kuje w oczy jeżeli chodzi o brak konsekwentności.

      Usuń
  5. Na mnie żaden z tomów nie zrobił większego wrażenia. Główna bohaterka strasznie mnie irytowała i jakoś nie potrafiłam zżyć się z historią, bohaterami. Ale cieszę się, że Tobie seria przypadła do gustu. Mimo tego pierwszego tomu, który nie porwał :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pierwszym tomie też nie byłam w stanie znieść Feyry, często sobie zaprzeczała i często była niezdecydowana, natomiast przy kolejnych tomach mam wrażenie, że tego było zdecydowanie mniej.

      Usuń