Na początku obawiałam się, że przez ten rok przerwy, który zaistniał od przeczytania „The Call: Wezwanie” wiele zapomniałam. Martwiłam się, że nie poradzę sobie z lekturą kolejnej części. Nic bardziej mylnego. Po pierwszych paru rozdziałach wciągnęłam się i zapomniałam o swoich obawach, ciesząc się przyjemną lekturą.
Nessa w tym tomie zyskała u mnie podziw i szacunek. Sposób, w jaki radziła sobie w kryzysowych sytuacjach (a tych było naprawdę wiele) bardzo mnie zadziwiał. Jej kluczem do przetrwania był zawsze spryt. Swoje kalectwo nadrabiała właśnie nim. To pozwalało jej przetrwać wśród Sidhe.
Za to niezbyt polubiłam się z Anto – z pozoru miły, dobry i wrażliwy chłopak, jednak według mnie autor z tymi dobrymi cechami trochę przedobrzył. Anto, był dla mnie tylko i wyłącznie miękką kluchą ciągle użalającą się nad sobą i Nessą.
Rzecz, która zwróciła moją uwagę w tym tomie, jest świat, a dokładniej większe pole widzenia na nie. Wydaje mi się, że w pierwszej części nie wiedzieliśmy o tym świecie za wiele, inaczej mówiąc, znaliśmy tylko jego podstawy. Za to po przeczytaniu „The Call: Inwazji” mam wrażenie, że o wyniszczonej, przez Sídhe Irlandii wiem o wiele więcej niż poprzednio. Przykładowo, dowiedziałam się, co robią ludzie po wezwaniu. Dowiedziałam się trochę o panującym tam rządzie. Nie zabrakło również więcej Sídhe i ich świata. Autor zawarł grom informacji bardzo subtelnie, napomykając o nich czasem w myślach bohaterów lub wypowiedziach, przez co wyglądało to bardzo naturalnie. Żałuję tylko, że autor nie postanowił bardziej te tematy rozwinąć i stworzyć z nich ciekawe wątki.
Za to bardzo brakowało mi mrocznego klimatu z poprzedniego tomu. Ta przygnębiająca atmosfera była wisienką na torcie dla tej powieści, której niestety tym razem zabrakło.
„The Call: Inwazja” to dobre zakończenie króciutkiej serii, o Irlandii i świecie Sídhe. W tym tomie została pokazana nam wytrwałość oraz wola walki i przetrwania bohaterów, zwłaszcza u Nessy. Jeżeli pierwszy tom Wam się spodobał, to myślę, że drugi również przypadnie Wam do gustu.
Tytuł: The Call: Inwazja
Tytuł oryginału: The Invasion
Tom: II
Autor: Peadar Ó Guilín
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data premiery: 6 czerwca 2018
Liczba stron: 379
★★★★
Mam w planach obie części już od dłuższego czasu. Cieszę się, że drugi tom utrzymał poziom i jest bardzo dobrą, wciągającą lekturą. Trochę szkoda, że nie ma tutaj tego mrocznego klimatu, ale chyba nie będzie tak źle.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! 💜
bookmania46.blogspot.com
Trochę szkoda, ale autor nadrobił to innymi rzeczami więc nie mogę za bardzo narzekać :D
UsuńPozdrawiam ♥
Jakiś czas temu przeczytałam 1. tom tej dylogii i naprawdę mi się spodobał, dlatego mam nadzieję, że nie zawiodę się podczas lektury "Inwazji". Cieszę się, że wspomniałaś o mankamentach - będę starała się mieć je na uwadze, ale nie przejmować się nimi za bardzo. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło,
Wilcza Dama ^^
Myślę, że się nie zawiedziesz :D Książka mimo tych paru mankamentów, utrzymuje poziom swojej poprzedniczki, co prawda - innymi elementami.
UsuńPozdrawiam ♥